UWAGA!

ODBLOKOWAŁAM KOMENTOWANIE PRZEZ NIEZAREJESTROWANYCH, PRZEPRASZAM :(

1. Blog może zawierać treści erotyczne i/lub brutalne sceny. Ustawię powiadomienie bloggerowe o treściach przeznaczonych dla osób powyżej pewnego wieku, wtedy, kiedy uznam to za konieczne.
2. Na blogu mogą pojawić się wątki kontrowersyjne jak kazirodztwo czy związki homoseksualne.
3. Proszę o pozostawianie spamu w miejscach na to przeznaczonych.

Prolog: Truciznę można odszukać w słabym koktajlu jak i w przegranym przeznaczeniu.

    Dobrze jest, [...] jeżeli robisz coś ze wszystkich sił,
byś dobrze  żył.
[...] O ile łatwiej jest, [...] jeżeli w swoim sercu serce masz,
to jest twój czas.
-
Szymon Wydra

Czy to co teraz czujesz warte jest tego, co mógłbyś czuć w tym czasie?
- Autor nieznany





***


 Nie pamiętałam która zaczęła śmiać się pierwsza. Zaczęło się jeszcze przy stoliku, kiedy upijając pierwszy łyk mojego malinowego Mojito, umyślnie zwilżyłam nim wargi. Widziałam już wcześniej głodny wzrok tej dziewczyny, Kendry czy Elizabeth. Nie miałam zielonego pojęcia jak miała na imię, w każdym razie postanowiłam to wykorzystać. Laska niemal od razu rzuciła się do moich ust, wkładając jedną z zimnych dłoni pod krótką spódniczkę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy tak trwałam tuż obok rozgrzana od alkoholu i tłumu tańczących ludzi wkoło. Czując jej nie do końca zwinny język na moim, procenty w mojej głowie zaczęły szaleć ze zdwojoną siłą.
     Siedziałam tyłem do baru na czarnym, skórzanym hokerze i całowałam śliczną brunetkę, która wśliznęła się między moje rozchylone kolana, opierając ręce o moje uda. W myślach obstawiałam jej wiek. Wyglądała mi na niewiele starszą ode mnie studentkę, coś około dwudziestu jeden, dwudziestu dwóch lat. Miała średniej długości ciemne włosy, sięgające łopatek i lekko pofalowane. Makijaż na jednym oku trochę się rozmazał, ale wcale jej to nie ujmowało. Była naprawdę ładna i dałabym głowę, że nie przyszła tutaj sama...
     Przesunęła palcem wskazującym po cienkim materiale moich majtek, co rozgrzało mnie jeszcze bardziej. Zaśmiałam się cicho, kiedy odsunęła twarz na tych kilka sekund, kiedy zaczerpywała powietrza. Położyłam otwartą dłoń na jej dekolcie, a ona złapała palcami moją brodę.
- Chodźmy stąd. - szepnęła mi do ust, cmokając je przelotnie.
Pomogła mi wstać z krzesła i łapiąc moją rękę pociągnęła gdzieś w tłum. Odwróciłam się na sekundę i zobaczyłam, że moje miejsce już zajął jakiś młody chłopak, chyba nawet nieletni, podnosząc rękę do kelnera.
     Obraz trochę mi się zamazywał. Widziałam cienie ludzi, których mijałam, coraz mocniej ściskając dłoń towarzyszki, żebym przypadkiem jej nie zgubiła. Ktoś kilka razy dotknął mojej talii, a dwa razy poczułam męską dłoń na tyłku.
     Zrobiło się troszkę ciszej, kiedy Kendra zamknęła drzwi toalety. Tak, to raczej była Kendra, nie Elizabeth.
     Chciałam niemal od razu przejrzeć się w lustrze, ale dziewczyna nadal ciągnęła mnie gdzieś na wprost. Później skręciłyśmy w lewo, a ona zamykała na suwak drzwi niedużej kabiny.
Z przykrością stwierdziłam, że podczas tego pościgu wylałam trochę drinka. Jeszcze minutę temu stał pełny na barowej ladzie, a teraz zostały marne trzy czwarte, z czego dobrą ćwiartkę zajmował pokruszony lód i liście mięty. Upiłam malutki łyk, chwilę później podając trunek brunetce.
     Uśmiechnęła się zadziornie, unosząc tylko jeden kącik ust i pochylając odrobinę głowę. Odwzajemniłam gest, przekazując jej zimną szklankę, a ona sięgnęła gdzieś za mnie, chwilę później pchając mnie lekko na klapę białego, obskurnego sedesu.
     Była mojego wzrostu, tyle że założyła wyższe szpilki. Stanęła w rozkroku tak, że jej brzuch znajdował się jakieś pięć centymetrów od mojej twarzy, ale nim zdążyłam coś zrobić usiadła prędko na moich kolanach. Teraz w tym miejscu dostrzegłam jedynie dolną część jej ciepłej szyi. Wpatrywałam się w nią uważnie. Przysunęła się jeszcze bliżej tak, żeby czuć mój oddech tuż nad swoim ramieniem. Uniosłam brodę, patrząc jak upija łyk mojego napoju.
     Wódka zaczęła spływać maleńkim strumyczkiem z obu kącików jej ust, powoli przemierzając policzki, szyję, ulatując prosto do złączenia jej dużych, pełnych piersi. Oparłam nos na wysokości jej biustu, wsuwając powoli język w rowek tuż między nimi. Odchyliła głowę.
     Kiedy wyczuła, że chciałam się odsunąć, przyciągnęła moją głowę z powrotem. Złapałam palcami jedną z miseczek jej czarnego, wystającego z bluzki stanika i odchyliłam go, uwalniając prawą pierś i przywierając ustami do zaróżowionej brodawki. Dziewczyna wciąż piła, bo czułam jak nieproszenie do moich ust wtargają kolejne krople. Rękami rozpięłam rozporek jej szortów, wsuwając palce najpierw pod materiał, później w nią. Odetchnęła głęboko, a ja przyspieszyłam.
     Po kilku chwilach szarpnęła mnie za włosy, separując mnie od jej biustu. Podniosłam wzrok, a ona upijała ostatnią porcję Mojito, wlewając do ust pokruszony lód. Wstała ze mnie i klękając pocałowała namiętnie. Rozchyliła w tym czasie moje uda i zsunęła majtki, przywierając ustami do lewego uda i kierując się ku górze.




***





     W kobiecym więzieniu był pierwszy raz. W kobiecym więzieniu z wydziałem dla nieletnich tym bardziej. Nie miał pojęcia czego mógł się spodziewać, ale to nie odwodziło go od swoich postanowień. Już jakieś dziesięć minut temu przeszedł przez słynną, żelazną bramę i czekał spokojnie aż skończy się pierwsza tura widzeń. Omiótł spojrzeniem czekających.
     Głównie dorośli. Rodzice - jak przypuszczał - sporadycznie z młodszym rodzeństwem. Dziwił się dlaczego w ogóle wzięto tych jedenasto-dwunastolatków ze sobą, pokazując miejsce w jakim znalazła się ich niewiele starsza siostra. Średnia wieku w tym miejscu to szesnaście lat.
     Już kilka lat temu ktoś wpadł na pomysł stworzenia czegoś takiego, w celu pokazania młodocianym przestępczyniom, że mogą trafić w dużo gorsze miejsce i starając się wbić tym samym do głów, że mają przed sobą całe życie i że nigdy nie jest za późno na zmiany. Prychnął pod nosem.
     Jeszcze raz rozejrzał się wkoło. Wachlarz osób o różnym stanie portfela i urodzonych w różnych rodzinach, pochodzących z odmiennych stanów. Kilka osób pod ścianą w przetartych dżinsach i porozciąganych, bawełnianych koszulkach, dwa metry dalej mężczyzna w garniturze i z drogim zegarkiem, na który nieustannie spoglądał, kobieta w tak wysokich szpilkach, że nie był pewien czy zdołałaby zrobić w nich więcej niż kilkanaście kroków.
    Strażnik otworzył drzwi, zapraszając gestem wszystkich odwiedzających. Brunet także wstał z niewygodnego krzesła i kiedy już chciał ruszyć w stronę ciężkich, zabezpieczonych drzwi usłyszał swoje nazwisko.
- Nathaniel Brice. - odchrząknął rudawy, wysoki policjant, który jakby pojawił się znikąd.
Chłopak spojrzał na niego zaskoczony i mierząc go wzrokiem podtrzymał rozmowę.
- Coś nie tak? - zapytał unosząc odruchowo brew.
Spiął się i w myślach prosił, żeby nie pojawiły się żadne komplikacje. Obrzucił wyczekującym spojrzeniem mężczyznę, który po dłuższej chwili zastanowienia i z głupawym uśmiechem na twarzy poprowadził go w stronę drugich drzwi.
- Pańska siostra czeka w innym pomieszczeniu. - ściągnął brwi, a na jego twarzy pojawiło się niezrozumienie - To tylko środek bezpieczeństwa. Będzie wam towarzyszył strażnik, proszę stanąć w rozkroku, muszę sprawdzić co wnosi pan do sali widzeń.
Nathan ponownie zmarszczył czoło, ale posłusznie zrobił, co mu kazano. Kiedy sprawdzono mu już każdą kieszeń i upewniono się, że nie wnosi tam niczego zakazanego w końcu mógł dostać się za żelazne drzwi.
Widok całkowicie go zaskoczył.
Jego młodsza, piętnastoletnia siostra wstała gwałtownie z drewnianego krzesełka i podeszła wstydliwie tych kilka kroków, które ich dzieliły. Spojrzała na niego smutno z dołu i przeczesała dłonią włosy w ten sam sposób, w jaki robił to on...
- Nathan... - szepnęła i delikatnie wtuliła się w ramiona brata.
Wzrok towarzyszącego im strażnika nagle się wyostrzył i upomniał ich stanowczo. Dziewczyna cofnęła się niemal od razu. Usiedli przy zniszczonym, białym stoliku.
Pokój dwa na dwa, bez okien i z ubogim żyrandolem tuż nad ich głowami. Ściany odrapane z odpadającym gdzieniegdzie tynkiem i podłogą zarysowaną prawdopodobnie od kilkukrotnego przemeblowania dopełniały całego więziennego klimatu. I jego zawsze malutka Amy... Ubrana w szary, luźny strój z potarganymi włosami i bladą cerą. Podciągnęła kolano pod brodę, jak robiła to zawsze i widział, że łzy napływają jej do oczu.
- Nie zrobiłam tego. - zapewniła, wciągając głośno powietrze i wczepiając dłoń w brązowe włosy.
Opuściła spojrzenie.
Brunet odetchnął ciężko i posłał jej zrezygnowane spojrzenie.
- On mnie zmuszał. - szepnęła, pociągając żałośnie nosem - Groził mi. Robiłam wiele innych rzeczy, ale do jasnej cholery nie jestem i nigdy nie byłam w stanie zrobić czegoś takiego! - prawie krzyknęła, zasłaniając dłonią oczy - Nathan... Ty musisz mi uwierzyć. Musisz mi pomóc.
Chłopak wyprostował się nagle na swoim miejscu i powiedział tylko jedno, krótkie słowo, na co od razu się ożywiła.
- Paul.

4 komentarze:

  1. Pierwsze wrażenie: genialnie! nagłówek super! link i nazwa bloga świetnie! ;)
    Nie byłam pewna jak będzie z treścią, ale tu też się nie zawiodłam ;) Pierwsza część troszeczkę na początku odstraszył mnie homoseksualizm, ale końcówka była niezła, druga część też niczego sobie. Ku mojemu niezadowoleniu nie wyłapałam żadnego ortografa ani złej interpunkcji xD Nawet nieźle piszesz, dobrze wszystko opisujesz jest okey. Czekam na nexta, będę wpadać ;) (Proponuję dodać obserwatorów xD)
    http://complywithyourdreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, świetne, świetne ;p Myślałam, ze raczej będzie o homoseksualistach, a nie o homoseksualistkach, bo ich mam dosyć na co dzień, ale jest świetnie :D
    www.albuspotteri.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie super. Fajnie się czyta, dobrze piszesz,oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauważyłam drobne błędy, ale takie znajdzie się nawet w zwyczajnych, wydanych książkach.
    Wątek homoseksualny. Podobnie, jak jedna z pań powyżej spodziewałam się mężczyzn, nie kobiet ;)
    Druga część jest jeszcze lepsza niż pierwsza. Lubię imię Nathaniel :p
    Podoba mi się. Masz fajny styl pisania. Oby tak dalej. Do zobaczenia pod kolejną notką.
    Pozdrawiam, Karo

    OdpowiedzUsuń